Głównym zadaniem medycyny holistycznej jest poszukiwanie korzeni chorób.
Usilnie dostajemy się coraz głębiej do korzeni drzewa, na którym „dojrzewa owoc
choroby“. Prawdopodobnie nadal jesteśmy bardzo daleko od tych korzeni,
ale z drugiej strony, idąc głębiej widzimy, że starożytne filozofie, od których
medycyna stopniowo się separowała, znały istotę choroby.
Medycyna holistyczna to rodzaj, kategoria medycyny niebędącej lepszym ani gorszym bratem czy siostrą innych jej dziedzin. Tak samo jak chirurgia zdobyła sobie uznanie czy okulistyka, ginekologia lub inne dziedziny, i ta gałąź medycyny powinna zająć odpowiednie miejsce. Chyba tylko w przeszłości lekarz rodzinny lub ogólny w naszych warunkach, był predysponowany do zajmowania się medycyną holistyczną. Dziedzina ta jednak całkowicie odchyliła się od ustalonej ścieżki, która dziś pozostała wolna dla nas, którzy zdecydowaliśmy się nią podążać.
Wszystko opiera się na podstawach
Tak samo jak ze stłuczonych odłamków można złożyć naczynie i zastanawiać się, do czego człowiekowi starożytnemu było potrzebne, składamy strzępki wiedzy, które przetrwały do naszych czasów i zastanawiamy się, jakie miały znaczenie. Medycyna holistyczna dodała sobie jeszcze jedno słowo, które w jej nazwie w ogóle się nie pojawia – słowo„naturalna“. W medycynie holistycznej staramy się stosować wyłącznie organiczne i naturalne środki do uzdrawiania ludzi. Jeśli zrozumiemy to dosłownie, możemy szukać korzeni chorób w różnych reakcjach chemicznych i także rozszyfrowanie ludzkiego genomu możemy odbierać jako akt medycyny holistycznej. Jednak współczesna medycyna naukowa niechętnie wpuściłaby nas w te rejony. Dlatego właśnie medycyna holistyczna stworzyła arsenał środków, który czerpie przede wszystkim z przeszłości. Wyobraźmy sobie ludzkie zdrowie jako wielopiętrowy dom. Gdzieś na początku człowiek wybuduje złe fundamenty. Często nie jest to jego wina, bo w budowie biorą udział jego rodzice, a nawet dziadkowie, nie tylko w przekazywaniu wyposażenia genowego, ale także w warunkach, które przygotowują dla niego podczas rozwoju wewnątrzmacicznego. Oczywiście i sam człowiek może się również przyczynić do budowy złych fundamentów przez zły sposób odżywiania, tryb życia lub podejście do swojej psychiki.
Nie wystarczy naprawić tylko część
Można powiedzieć, że człowiek ma do dyspozycji całe życie na to, aby naprawił szkody wyrządzone mu przez jego przodków. Nie chodzi tylko o szkody charakteru fizycznego. Znacznie więcej czasu potrzebujemy na naprawienie naszej psychicznej jaźni. Literatura mówi o dojrzewaniu, poznaniu własnej osobowości i staraniach o dokończenie rozwoju mentalnego i duchowego. Na wspominanych fundamentach budujemy poszczególne piętra. Jeśli będziemy kontynuować tak samo źle, jak zaczęliśmy, piętra będą uszkodzone i złej jakości. Wyobraźmy sobie naprawę fundamentów takiego domu. Czy uważasz, że stan poszczególnych podłóg i dachu zmieniłby się? Z pewnością nie, a zatem taki dom można naprawiać od dachu po fundamenty lub odwrotnie, ale nigdy nie wystarczy naprawić tylko jego część – nawet tę najważniejszą – aby zmienić jakość wszystkich pięter. Dlatego poszukiwanie uniwersalnej zasady zdrowia u osoby, która żyje na świecie od ładnych paru lat, zwykle kończy się niepowodzeniem, a korekta jej zdrowia jest stopniową, systematyczną, niekończącą się i bardzo wymagającą pracą nad każdym szczegółem tej złożonej struktury. Zasada holistycznej medycyny polega na tym, że rozumiemy wzajemne połączenia poszczególnych części organizmu oraz wzajemne połączenia aspektów psychicznego, duchowego i fizycznego, powiązania z naszym środowiskiem społecznym, otaczającymi nas ludźmi, środowiskiem naturalnym, domem i środowiskiem pracy, a jeśli mamy naprawdę świetny światopogląd, rozumiemy także powiązania z historią ludzkości i kosmosem.
Można powiedzieć, że człowiek ma do dyspozycji całe życie na to, aby naprawił szkody wyrządzone mu przez jego przodków.
Im mniej, tym lepiej
Gdybyśmy zagłębili się w wiedzę na temat zdrowia ludzkiego, zgromadzilibyśmy miliony informacji. Niektóre z nich są przekonujące, więc nie mamy co do nich wątpliwości. Na przykład spotykamy wiele tak zwanych suplementów diety, które obiecują dostarczać ludzkiemu organizmowi niezbędne pierwiastki śladowe, minerały, witaminy, białka, zdrowe tłuszcze i wiele innych. Ale wiemy z praktyki, że ogromna większość chorób pochodzi z nadmiaru, a nie z niedoborów. Dlatego nie będziemy sobie z nimi radzić, jeśli będziemy ich ciągle dodawać i uzupełniać, ale wtedy, gdy pozbędziemy się zbędnego balastu i nadwyżki. Na podstawie doświadczeń, które zdobywałem przez ponad dwadzieścia lat, doszedłem do wniosku, że przyczyną wszystkich chorób są trucizny. Wiem, że nie jestem oryginalny – już moi starożytni koledzy twierdzili to samo. Różnica polega jednak w podejściu do tego, co tak na prawdę jest trucizną. W różnych czasach pod nazwą trucizna (współcześniejsza nazwa to toksyna) wyobrażano sobie coś innego. W okresie starożytnym, w czasach Hipokratesa, Galena i innych
starożytnych lekarzy, mikroorganizmy nie były znane, nie było chemii, ludzie natomiast wiele wiedzieli o świecie duchowym i o ludzkiej duszy. Dlatego opary bagienne, zepsute jedzenie, ale także złe lub nadprzyrodzone siły, które powszechnie występowały w społeczeństwie, uważano za trucizny. Do ich usuwania wykorzystano magiczne rytuały, pobyty na świeżym powietrzu, zioła i dietę. Słowo dieta pochodzi od Hipokratesa i już wtedy oznaczało to samo, co sobie dziś pod nim wyobrażamy. Później lekarze dodawali puszczanie krwi lub pijawki, lewatywy, trepanacje czaszki i wiele innych. Wszystkie te metody były wyrazem starań w celu usunięcia trucizn z ludzkiego ciała i duszy. Obecny poziom wiedzy pozwala nam jednak precyzyjniej zdefiniować te toksyny i podzielić je na kilka grup. Na substancje toksyczne występujące w środowisku, czyli substancje chemiczne, radioaktywność, metale toksyczne, itp. Toksyny chemiczne, które dostają się do organizmu z chemicznie syntetyzowanych leków, wskutek palenia, uzależnienia od narkotyków. Toksyny pochodzące z żywności, którymi są metabolity czy dodatki do żywności. Kolejną grupą są toksyny psychiczne – patologiczne programy psychiczne, emocje, stres i lęki. Toksyny przekazywane na drodze dziedziczenia, szczególnie z ciała matki na rozwijający się płód. I wreszcie toksyny mikrobiologiczne, wirusy, bakterie i ogniska zakaźne.
Kiedy w organizmie człowieka powstaje chaos, rozwijają się choroby i dysfunkcje różnych narządów ciała i organów nerwowych.
Trzeba się pozbyć nadwyżek
Tym lepiej organizm ludzki funkcjonuje, im bardziej jest zorganizowany, im lepiej przebiegają w nim procesy regulacyjne. Dobrze uregulowany organizm może przeżyć w zdrowiu ponad sto lat. Regulacja w organizmie człowieka odbywa się na zasadzie tak zwanej samoregulacji, tj. regulacji, która odbywa się poza naszą wolą za pośrednictwem automatycznych mechanizmów. Gdy w organizmie człowieka powstaje chaos, tj. niski poziom uporządkowania, rozwijają się choroby i dysfunkcje różnych narządów ciała i organów nerwowych. Dlatego celem jest przywrócenie organizmowi dobrej zdolności do samoregulacji, fachowo mówiąc, niskiego poziomu entropii. Starożytne narody Azji symbolicznie opisały samoregulację – dobrze znaną monadą, czyli całością, w której dwie przeciwstawne zasady yin i yang dynamicznie sią przepalatają i równoważą. Monada jest symbolem całościowego, jednolitego spojrzenia na życie, ponieważ oczywiście nie można powiedzieć, że jedna jakość jest lepsza od innej. Samoregulacja w organizmie człowieka jest utrzymywana przez równowagę między dwiema przeciwstawnymi siłami, które symbolizują wszystko, co jest zrównoważone, harmonijne i współbrzmiące. Harmonia jest zakłócana przez przewagę jednej z sił. Ta dominacja może być spowodowana dietą, umysłem, otaczającą przyrodą, ludźmi wokół nas i innymi wpływami. Dlatego należy dążyć do życia w wyimaginowanym środku bez ekstremalnych wpływów. Czynniki, które zaburzają równowagę naszego organizmu, a tym samym nasze procesy samoregulacji, można nazwać ogólnie toksynami. Tak, więc toksyny mogą być substancjami destrukcyjnymi z naszego środowiska lub żywnością, której nasz organizm nie może zaakceptować i przetworzyć, lub może to być stres i inne negatywne elementy. Po usunięciu tych toksycznych czynników do organizmu powraca zdolność samoregulacji, spada poziom niepokoju i chaosu, powraca harmonia, maleje entropia – i właśnie to jest celem procesów uzdrawiania. Usuwanie toksyn zakłócających procesy samoregulacji w naszym organizmie nazywane jest detoksykacją.
Metoda EAV
Aby zorientować się, czego potrzebuje organizm człowieka, co jest znaczące, co wspiera, co naprawdę działa i czym nauczyliśmy się zarządzać, musimy dowiedzieć się, co się w nim znajduje, zarówno od strony fizycznej, jak i psychicznej. Zdobycie tej wiedzy nie jest łatwe, a medycyna nie zajmuje się urządzeniami ani procedurami, które by to umożliwiły. Ani badanie rentgenowskie, ani bardziej szczegółowa tomografia komputerowa, ani doskonałe metody elektrofizjologiczne nie informują nas o tym stanie. Wielu uzdrowicieli twierdzi, że do wykrycia takiego stanu wystarczy intuicja lub postrzeganie pozazmysłowe. Jednak dokładniejsze badanie tych metod stosowanych przez uzdrowicieli pokazuje, że na percepcji pozazmysłowej nie można polegać w stu procentach. Jeśli mamy konkurować z nowoczesną medycyną, musimy odnosić
sukcesy w zdobywaniu tej wiedzy. Metodą Volla można wykryć niepożądane toksyny na poziomie fizycznym i psychicznym. Następnie rozpoczynamy określone leczenie. Musimy jednak również wiedzieć, czy stosowana przez nas metoda faktycznie prowadzi do celu co także umożliwia nam urządzenie Volla. Przed 1989 r. tylko kilka osób pracowało u nas z aparatem Volla. Było to nie tyle leczenie, co pewien sposób
zapoznania się, ponieważ brakowało doświadczeń, nie było odpowiedniej literatury, a zwłaszcza preparatów, które nadałyby temu urządzeniu znaczenie terapeutyczne. W tym czasie pracowałem jako ordynator oddziału psychiatrycznego i niesamowicie cierpiałem podając przez pół dnia ludziom lekarstwa i wmawiając im, że tylko współczesna chemia i farmakologia mogą pomóc im w problemach zdrowotnych, a w drugiej połowie dnia zachęcałem innych pacjentów, aby unikali chemikaliów i oferowałem im zupełnie inne rozwiązania oparte wyłącznie na procesach naturalnych. Musiałem pozbyć się tej schizofrenii, co się udało i zacząłem skupiać się wyłącznie na medycynie naturalnej.
Od eliminacji do wzmocnienia
Zrozumiałem, że nie tylko chemia może zmienić wszystkie procesy zachodzące w tkankach i że nośnikiem zmian i efektu leczniczego może
nie zawsze być tylko materia, ale także informacja. Krytyka polegała na twierdzeniach, że preparaty nic nie zawierają, po czym następowały
zakazy lub braki zezwoleń, ale dla nas oznaczało to coś niesamowitego. Przy wielkim wsparciu byłego Ministra Zdrowia udało się naszym przeciwnikom wykluczyć towarzystwo EAV ze Stowarzyszenia Lekarzy J.E. Purkyně, więc dziś jest to metoda oznaczana jako niemedyczna. Jednak ta kampania likwidacyjna paradoksalnie pośrednio pomogła w ponownym rozwoju naszej metody, ponieważ dzięki niej nawet nie lekarze mogli zacząć zajmować się tą metodą zupełnie legalnie. Dziś ta metoda pomaga wielu ludziom każdego dnia, nie tylko w Republice Czeskiej, ale także stale rozprzestrzenia się w wielu krajach europejskich.
MUDr. Josef Jonáš